2020-09-05 Autor skibot Wyłączono

Wzgórze Ya-Pa 3 – kaseta która zmieniła wszystko

“Kapitalizm jest ustrojem takim, że ludziom ubogim wypruwa flaki”

wzgorzeJest rok 1995. Mam 11 lat i mieszkam na wrocławskim, dużym blokowisku. Polska jest krajem wczesnego kapitalizmu, a ulice patrolują Wąchacze w niebieskich sukach Nyskach. Przeciętne wynagrodzenie wynosi 700 zł brutto. Pierwsze miejsca list przebojów zdobywają takie hity jak “Pocałuj noc” Varius Manxx czy Lato” Formacji Nieżywych Schabuff, a absolutnym zagranicznym hitem jest “Gangsta’s paradise” Coolio. Ale Polską rzeczywistość muzyczną zmienił wówczas inny numer. Utwór dzięki któremu, Polski gatunek Rap został pokazany szerokiej publiczności to oczywiście “Scyzoryk” Liroya i Wzgórze Ya-Pa 3.

Choć w tej chwili  odezwą się wszyscy “znafcy”, że wcale nie, że jak można być takim hipokrytą i zapomnieć, że prawdziwy rapowy debiut w Polsce wcześniej zaliczył zespół Trials X, to nikomu prócz Liroya nie udało się wywrócić do góry nogami polskiego punktu widzenia na muzykę ulic. Nikomu wcześniej nie udało się trafić do przestrzeni publicznej tak odważnymi tekstami, które niemal komicznie ociekały niecenzuralnym słownictwem. Odmienionym przez wszystkie możliwe przypadki, również te nieistniejące. Ale w “Scyzoryku” wystąpili także trzej goście znani jako Wzgórze Ya-Pa 3, które kilka miesięcy wcześniej wydało swój debiutancki album. To właśnie on był początkiem wielkich zmian.

“To nie bardzo znany zespół był do tej pory ale…”

wzgorzew 1995 roku, w okolicach wczesnej jesieni, pewnego popołudnia siedzieliśmy wraz z moim po dziś dzień kumplem Krzyśkiem u niego w mieszkaniu. Graliśmy w makao na stare pieniądze, jeszcze z orzełkiem bez korony na rewersie, a w głośnikach latał w kółko “Scyzoryk” i “Scoobiedoo Ya”. W pewnym momencie Krzysiek wyciągnął kasetę, którą dzień wcześniej kupił na osiedlowym bazarze za domem handlowym Astra. Z pseudo mini wieży marki Osaka (ja miałem Philipsa ale Krzyśkowa Osaka była lepsza bo miała magnetofon z autoreversem), poleciały pierwsze wersy: “Być albo nie być, oto jest pytanie, jestem Radoskór i lubię skubanie, Yo jestem białas z Wojska Polskiego, mam na rozumie afrosa potężnego...”.

Bit ociekał basem z gitary, loop był iście epicko “łestkołstowy” ale całość brzmiała, jakoś inaczej. O ile Liroy, który wcześniej jeszcze jako PM Cool Lee leciał swoje zwrotki po angielsku, zdobywszy wcześniej szlify jako DJ i MC we Francji, tak Wzgórze brzmiało luźno i swojsko, a wręcz przaśnie. Panowie pozwalali sobie na tak absurdalne pancze jak np.: “Ja jestem Zajka jestem morderca, znam dwa zwierzątka, co są bez serca, to bąk z dupy i koza z nosa...”.

Uwaga! niecenzuralne teksty!

O ile mama Krzyśka pracowała wówczas jako menadżer w hotelu i zdarzały jej się zmiany po 12 lub 24 godziny, to mógł on swobodnie słuchać pierwszej kasety wzgórza w swoim mieszkaniu. Ja miałem trochę gorzej. Moja mama była nauczycielką i zazwyczaj około godziny 14:00 była już w domu. Nie pozostawało mi nic innego, jak słuchać kielczan na słuchawkach. Dziwne? Ani trochę. Treści były tak wulgarne, że gdyby nasi rodzice dowiedzieli się czego słuchamy, kasety poleciałyby przez okno. Oczywiście bez większej straty, bo były to złote czasy kopiowania taśm. Sam nie miałem wówczas oryginalnego Wzgórza ani Albóómu, a oczywiście szumiące przegrywki od Krzyśka. Nie mniej, dla nas dzieciaków, było to coś niesamowitego. Jak można tak bezwzględnie powiedzieć swoją muzyką wszystkim dookoła, że od dziś w Polsce tak się robi rap. Nie owija się w bawełnę, a nieparlamentarne słownictwo istnieje i do czegoś służy.

Oczywiście nie było mowy o tym, żeby rozgłośnie radiowe emitowały takie treści na swoich antenach. Zdarzały się jednak przypadki, gdzie w trakcie nocnych audycji, niektóre stacje przemycały pojedyncze utwory Wzgórza czy Liroya. Jeśli dobrze pamiętam tak też było podczas jednej nocnej niedzielnej audycji, w RMF FM. Nazywała się “JW-23”, a prowadzili ją Marcin Jędrych i Marcin Wrona.

Styl osiedlowy, smaczny i zdrowy

wzgorzeAle mimo braku internetu oraz praktycznie nieistnienia Wzgórza w rozgłośniach radiowych, osiedlowy obieg robił swoje. Z otwartych okien codziennie słychać było rozkręcone na maxa “Libacja! Tak bawić się nie trza! Za dużo wódki, za mało powietrza! Łatwe kobiety, marihuana, a z rana… SAHA!!!”. Wszyscy pożyczali sobie kasety do przegrania, a jak ktoś miał kompakt, to był właściwie bogiem, bo mógł nagrać dla całego osiedla kopie na chromówkach, które grały jak marzenie. Coraz więcej dzieciaków jeździło wtedy na rolkach, co było wówczas krzykiem mody. Deskorolka kojarzyła nam się wtedy raczej z popularną “rybką”, na której nic nie dało się zrobić. Ewentualnie połamać. Wkrótce zaczęło się wszystko zmieniać.

Niebawem pojawiły się szerokie spodnie, subkultura skatersów i hiphopowców. Na wrocławskich Pilczycach mieliśmy nawet chyba pierwszą w mieście rampę. Jeździły na niej tłumy, a z boomboxów na baterie, leciał rap i punkrock. W muzycznym undergroundzie zaczęły powstawać osiedlowe ekipy rapowe, w końcu zaczęła się rozwijać lokalna scena. Wzgórze zrobiło swoje.

Cztery razy, po dwa razy…

Oprócz nieprzyzwoicie nieprzyzwoitych treści, pierwsza kaseta Wzgórza miała ogromny wpływ na moje pokolenie. Mało kto się do tego przyzna, lecz była czymś w rodzaju edukatora seksualnego. Kawałki jak “Skok w bok” czy “Sexwizja” łamały tabu. W tamtych czasach publiczne mówienie o seksie było co najmniej nieprzyzwoite, a już na pewno nie przed godziną 22:00. A tutaj Wzgórze Ya-Pa 3 wali prosto z mostu, w młodzieżowym języku, jak się co robi. Nie do pomyślenia. A fuj.

Jak łatwo się domyśleć, zespół budził wiele kontrowersji ale gdyby Wojtas, Zajka i Radoskór nie przełamali lodów, kto wie jak wyglądałaby nasza rodzima scena rapowa. Dziś gdy słucham tej kasety, stwierdzam że zestarzała się dość dziwnie. Nie można raczej powiedzieć, że źle, bo początek lat dziewięćdziesiątych to absurdalny okres. Wszystko co wydawało nam się wówczas stylowe i nowoczesne, dziś trąci kiczem. Ale chłopaki z Kielc byli pionierami na polskiej scenie, czy się to komuś podoba czy nie. Jeśli nie słyszałeś nigdy tego albumu, to jest to pozycja obowiązkowa. Przynajmniej do sprawdzenia. Uprzedzam, że dziś może być ciężka w odbiorze ale jest bez wątpienia pewnym znakiem czasów.

Skibot

Sprawdź nasze promocje!